wtorek, 17 maja 2016

Praca to przestępstwo

 Wczoraj w radiowych wiadomościach usłyszałem, iż Państwowa Inspekcja Pracy ogłosiła wyniki swoich kontroli w ostatnim okresie. Według zebranych danych w Polsce może pracować nielegalnie ponad 600 000 osób. 
   Na początku myślałem, iż chodzi o kilkuset tysięczną rzeszę przestępców, którzy żyją z handlu narkotykami, stręczycielstwa, prostytucji czy też rozbojów. Okazało się jednak, iż są to obywatele, za których pracodawcy nie odprowadzają składek ZUS i podatków.
   Byłem totalnie zaskoczony, ponieważ PIP uznawała pracowników za przestępców, jednocześnie nie odnosząc się do działań przedsiębiorców, którzy po prostu łamali prawo. Wyszło zatem, iż w Polsce praca np. z powodu głodu lub ubóstwa stanowi przestępstwo. Obywatel nie może zapracować na siebie i na rodzinę, tylko musi znać się dogłębnie na prawie pracy i pilnować aby pracodawca uiszczał wszelkie wymagane daniny. Jeśli tego nie robi (bo np. nie ma takich możliwości) powinien czym prędzej się zwolnić i zawiadomić odpowiednie organy państwowe. Następnie powinien zgłosić się do najbliższego PUP w celu pobierania zasiłku a w OPS'ie wypełnić wniosek o zapomogę i dofinansowanie z programu 500+. Już widzę jak szczodrze zabezpieczony bezrobotny na pewno będzie bardzo chętny do powrotu na rynek pracy, przynajmniej tak sądzą urzędnicy. Niestety okazuje się, że nasze państwo uzależnia tego typu osoby od wszelkiego rodzaju zasiłków jak dobry dealer narkotykowy, ćpuna.
    Państwo, aplikując dodatkowo wszelkie "udogodnienia" w postaci stażów, płac minimalnych itp., skutecznie zniechęca bezrobotnych i pracodawców do zawierania umów o pracę. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest jednak szerokie poparcie społeczne dla takiego barbarzyństwa i traktowania Polaków jak niewolników. Jest to jednak zrozumiałe, bo jeśli niewolnik w przeszłości uzyskiwał dzięki swojemu Panu, lepszy status materialny i zostawał powiedzmy lokajem lub nadzorcą to robił wszystko aby Ci postawieni niżej w hierarchii nie zagrozili jego pozycji. Bronili zatem swojego statutu wszelkimi możliwymi sposobami, uciekając się nawet do przemocy fizycznej. Nie dostrzegali jednocześnie, iż prawdziwym oprawcą był ich Pan. Takimi ekstremalnymi przykładami byli nadzorcy niewolników w stanach zjednoczonych wywodzący się spośród tej grupy społecznej czy też kapo w obozach koncentracyjnych, którzy również wywodzili się spośród więźniów tych obozów.
   W Polsce mamy sytuację analogiczną. Państwo idealnie wypełnia rolę "Pana". Ustalając wszelkiego rodzaju podatki od pracy, ZUS'y, płace minimalne, narzuca swoim obywatelom "kajdany" i czyni z nich niewolników dla "dobra ogółu" i w imię "sprawiedliwości społecznej". Duża część obywateli uprzywilejowanych, posiadających pracę pomimo wyzysku podatkowego nie jest w stanie zrozumieć, iż ich prawdziwym wrogiem jest zły Pan. Zamiast tego koncentrują się na poprawie swojego statusu podlizując się Państwu, czyli wybierając na polityków ludzi którzy np podniosą płacę minimalną czy dadzą 500+. Pilnują tym samym aby Ci niżej postawieni w hierarchii (bezrobotni) nie zajęli ich miejsc pracy, płacą za to zwiększeniem obciążeń podatkowych.
   Państwo nie pozwala jednak aby ta "pracująca grupa" spowodowała wyniszczenie niewolników najniższego szczebla. Dotuje zatem tych najbiedniejszych wszelkiego rodzaju zasiłkami, programami pomocowymi, stażami itp. Te działania nie spowodują, iż podniosą oni swój status społeczny i materialny, ale przynajmniej nie umrą z głodu. Chodzi przecież tylko o to, aby podtrzymać populację plebsu, który potrzebny jest do uzupełnienia "ubytków" w uprzywilejowanej klasie pracującej. 
   Taki układ powoduje całkowite zezwierzęcenie ludzkich zachowań. Jedni obywatele martwią się tym co do gara włożyć a inni tym aby Ci z niższego szczebla nie zajęli ich miejsc pracy. Polityka Państwa buntuje obie grupy niewolnicze przeciwko tym, którzy tworzą miejsca pracy, a więc są przynajmniej w teorii niezależni od władzy "Pana". Jednak niezależność ta, ze względu na opresyjną politykę podatkową Państwa, okupiona jest krzywdą jaką przedsiębiorcy wyrządzają niżej postawionym grupom. Mówimy tu o zatrudnianiu na "czarno" i płaceniu stawek niższych niż urzędowe. Pomimo negatywnej konotacji tych zachowań, są one konieczne, ze względu na opresyjne działania "Pana" i odbieranie większości zarobków.
   Jakakolwiek ingerencja Państwa w wolnorynkowe zasady powoduje rozwarstwienie społeczne i polaryzację społeczeństwa. Ludzie przynależący do danej grupy niewolniczej nie może "awansować" (poza nielicznymi wyjątkami), ze względu na brak możliwości zgromadzenia środków dzięki którym ten awans będzie miał miejsce. Można to porównać do systemu podziału klasowego gdzie np. chłop nigdy nie mógł zostać nauczycielem, sklepikarzem itp. Do końca życia przywiązany był do swojej miedzy i Pana. Dopiero zasady wolnorynkowe spowodowały możliwość awansu społecznego, równość praw, możliwość bogacenia się i zdobywania szacunku. Działania Państwa mają na celu powrót do dawnych podziałów i obudzenie w ludziach najniższych instynktów przetrwania, które powodują, iż obywatele zwracają się przeciw sobie. Wszystko wygląda tak jakby do klatki z wygłodniałymi psami, treser wrzucił kawał mięsa. Zwierzęta, aby przeżyć będą walczyć między sobą nie pamiętając, iż to one wcześniej upolowały zwierzynę, którą zarekwirował "Pan" i z której pochodzą ochłapy o które teraz walczą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz