poniedziałek, 13 lutego 2017

Polak - niewolnik?



Często czytam dyskusje w internecie na temat wyzysku pracownika przez Państwo. Jedni twierdzą, iż wszystkie podatki - dochodzące do ok 70%-80% pensji - jakie płaci pracownik są niezbędną daniną na rzecz ogólnie rozumianego bezpieczeństwa, ochrony zdrowia a właściwie na rzecz istnienia Państwa. Często odwołują się w takiej dyskusji do patriotyzmu i konieczności „sponsorowania” Państwa (czyt. urzędników) za wszelką cenę i w każdej sytuacji, bo jego istnienie jest najważniejsze. Inni argumentują, iż tak wysokie opodatkowanie jest współczesną formą niewolnictwa a młodzi ludzie uciekają z Polski za granicę odrzucając taki kierat. Wolą udać się do „ziemi obiecanej”, Anglii, Niemiec, Holandii, gdzie muszą co prawda płacić daniny ale w dużo mniejszej wysokości. Szukałem zatem cały czas przykładu, który pozwoliłby pokazać co dla współczesnego „zachodniego” człowieka może być formą niewolnictwa, jak on rozumie niewolnictwo. Co oznacza słowo „niewolnik”?  Jak dużo musisz poświęcić ze swej wolności, ze swoich zarobków aby istota ludzka została uznana przez „człowieka zachodu” za niewolnika. Pomijam tu oczywiście sytuacje, w których człowiek nie decyduje o własnym losie, kiedy zostaje zmuszony do katorżniczej pracy  przez innego człowieka i pod przymusem oddaje wszystkie lub znaczną część „owoców” swojego wysiłku. Mówię tutaj o sytuacji kiedy człowiek świadomie decyduje się na pewien rodzaj „ubezwłasnowolnienia” i zawiera umowę niekorzystną dla siebie, z bytem o wiele silniejszym jakim jest Państwo. Zgadza się świadomie na swego rodzaju „rabunek” i oddaje część wytworzonego przez siebie dochodu. Jaki procent tego dochodu musi Ci zabrać Państwo aby można Cię było nazwać niewolnikiem? Długo szukałem odpowiedzi i odpowiedniego przykładu aż w końcu znalazłem i to nie w literaturze fachowej, nie w opinii ekonomistów, nie w danych statystycznych czy też sondażowych ale w filmie Sci-fi. Film ten ma tytuł „Pasażerowie”. Myślę, iż nie zdradzę zbyt dużo z fabuły jeśli napiszę, iż akcja dzieje się na statku kosmicznym, który firma Homestead wysłała na „swoją” planetę w celu jej skolonizowania. Wybrano 5000 osób, które w zamian za pieniądze lub swoje umiejętności otrzymali swego rodzaju „bilet w jedną stronę”. Te 5000 osób wybrało swoją „ziemię obiecaną” i musiało za to zapłacić. Dla części pasażerów była to cena najwyższa, czyli własna wolność. Świadomie oddali jej część za możliwość osiedlenia się i życia w innym świecie. Stali się zatem niewolnikami, bo nie mogli uciec ani wrócić z powrotem na Ziemię. Jak wysoka zatem była ta cena, która z jednej strony robiła z osadników, niewolników ale była na tyle akceptowalna, iż korzyści z zawarcia umowy były dużo większe? Na to pytanie odpowiada dialog pomiędzy dwoma głównymi bohaterami w około  43 minucie filmu. Aurora Lane grana przez Jennifer Lawrence zadaje pytanie Jimowi Prestonowi (Chris Pratt) w jaki sposób „zapłacił” za swój bilet. Jim odpowiada, iż zapłacił swoimi umiejętnościami, czyli zaoferował to co potrafi robić w zamian za możliwość osiedlenia się na innej planecie. Aurora jest głęboko zdziwiona, iż Jim świadomie sprzedał swoją wolność bo nie będzie miał powrotu a będzie uczestniczył w „zaludnianiu” planety, której właścicielem jest firma Homestead (takim odpowiednikiem jest nasze Państwo) i dodatkowo będzie musiał oddać "właścicielowi" 20% z wszystkiego co zarobi lub wyprodukuje do końca swojego życia. 20%!!!! Skoro w amerykańskim filmie niewolnikiem jest człowiek, który oddaje 20% z wszystkiego co kiedykolwiek zdobędzie to jak nazwać Polaka żyjącego we własnym kraju, który do końca życia (Tak! Na emeryturze też płacimy podatek dochodowy, ZUS, VAT) będzie oddawał naszemu kochanemu Państwu 3 krotnie więcej ?!!!! Jest tylko jedna różnica. Jim nie miał możliwości powrotu a nasi młodzi (i nie tylko) obywatele mogą wyjechać. Mogą zawrzeć umowę z inną „firmą”, płacić mniej i mieć nieporównywalnie większe perspektywy na ciekawe i dostatnie życie niż w naszym kraju. Dlaczego zatem nasi obywatele nadal głosują na ludzi, którzy obiecują podnieść im podatki? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że moja ojczyzna powinna być tam gdzie jest mi dobrze. A w Polsce dobrze nie jest, dlatego kilka milionów Polaków wykupiło „bilet” do lepszego świata i wydaje mi się, iż był to bilet w jedną stronę.