Często czytam dyskusje w internecie na temat wyzysku
pracownika przez Państwo. Jedni twierdzą, iż wszystkie podatki - dochodzące do
ok 70%-80% pensji - jakie płaci pracownik są niezbędną daniną na rzecz ogólnie
rozumianego bezpieczeństwa, ochrony zdrowia a właściwie na rzecz istnienia
Państwa. Często odwołują się w takiej dyskusji do patriotyzmu i konieczności „sponsorowania”
Państwa (czyt. urzędników) za wszelką cenę i w każdej sytuacji, bo
jego istnienie jest najważniejsze. Inni argumentują, iż tak wysokie
opodatkowanie jest współczesną formą niewolnictwa a młodzi ludzie uciekają z
Polski za granicę odrzucając taki kierat. Wolą udać się do „ziemi obiecanej”,
Anglii, Niemiec, Holandii, gdzie muszą co prawda płacić daniny ale w dużo
mniejszej wysokości. Szukałem zatem cały czas przykładu, który pozwoliłby
pokazać co dla współczesnego „zachodniego” człowieka może być formą
niewolnictwa, jak on rozumie niewolnictwo. Co oznacza słowo „niewolnik”? Jak dużo musisz poświęcić ze swej wolności, ze
swoich zarobków aby istota ludzka została uznana przez „człowieka zachodu” za
niewolnika. Pomijam tu oczywiście sytuacje, w których człowiek nie decyduje o
własnym losie, kiedy zostaje zmuszony do katorżniczej pracy przez innego człowieka i pod przymusem oddaje
wszystkie lub znaczną część „owoców” swojego wysiłku. Mówię tutaj o sytuacji
kiedy człowiek świadomie decyduje się na pewien rodzaj „ubezwłasnowolnienia” i
zawiera umowę niekorzystną dla siebie, z bytem o wiele silniejszym jakim jest
Państwo. Zgadza się świadomie na swego rodzaju „rabunek” i oddaje część wytworzonego
przez siebie dochodu. Jaki procent tego dochodu musi Ci zabrać Państwo aby można
Cię było nazwać niewolnikiem? Długo szukałem odpowiedzi i odpowiedniego
przykładu aż w końcu znalazłem i to nie w literaturze fachowej, nie w opinii
ekonomistów, nie w danych statystycznych czy też sondażowych ale w filmie
Sci-fi. Film ten ma tytuł „Pasażerowie”. Myślę, iż nie zdradzę zbyt dużo z
fabuły jeśli napiszę, iż akcja dzieje się na statku kosmicznym, który firma
Homestead wysłała na „swoją” planetę w celu jej skolonizowania. Wybrano 5000
osób, które w zamian za pieniądze lub swoje umiejętności otrzymali swego
rodzaju „bilet w jedną stronę”. Te 5000 osób wybrało swoją „ziemię obiecaną” i
musiało za to zapłacić. Dla części pasażerów była to cena najwyższa, czyli
własna wolność. Świadomie oddali jej część za możliwość osiedlenia się i życia
w innym świecie. Stali się zatem niewolnikami, bo nie mogli uciec ani wrócić z
powrotem na Ziemię. Jak wysoka zatem była ta cena, która z jednej strony robiła
z osadników, niewolników ale była na tyle akceptowalna, iż korzyści z zawarcia
umowy były dużo większe? Na to pytanie odpowiada dialog pomiędzy dwoma głównymi
bohaterami w około 43 minucie filmu. Aurora
Lane grana przez Jennifer Lawrence zadaje pytanie Jimowi Prestonowi (Chris
Pratt) w jaki sposób „zapłacił” za swój bilet. Jim odpowiada, iż zapłacił
swoimi umiejętnościami, czyli zaoferował to co potrafi robić w zamian za
możliwość osiedlenia się na innej planecie. Aurora jest głęboko zdziwiona, iż
Jim świadomie sprzedał swoją wolność bo nie będzie miał powrotu a będzie
uczestniczył w „zaludnianiu” planety, której właścicielem jest firma Homestead
(takim odpowiednikiem jest nasze Państwo) i dodatkowo będzie musiał oddać
"właścicielowi" 20% z wszystkiego co zarobi lub wyprodukuje do końca swojego
życia. 20%!!!! Skoro w amerykańskim filmie niewolnikiem jest człowiek, który
oddaje 20% z wszystkiego co kiedykolwiek zdobędzie to jak nazwać Polaka
żyjącego we własnym kraju, który do końca życia (Tak! Na emeryturze też płacimy podatek
dochodowy, ZUS, VAT) będzie oddawał naszemu
kochanemu Państwu 3 krotnie więcej ?!!!! Jest tylko jedna różnica. Jim nie miał możliwości
powrotu a nasi młodzi (i nie tylko) obywatele mogą wyjechać. Mogą zawrzeć umowę
z inną „firmą”, płacić mniej i mieć nieporównywalnie większe perspektywy na
ciekawe i dostatnie życie niż w naszym kraju. Dlaczego zatem nasi obywatele
nadal głosują na ludzi, którzy obiecują podnieść im podatki? Tego nie wiem.
Wiem natomiast, że moja ojczyzna powinna być tam gdzie jest mi dobrze. A w
Polsce dobrze nie jest, dlatego kilka milionów Polaków wykupiło „bilet” do
lepszego świata i wydaje mi się, iż był to bilet w jedną stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz